„Nadanie paczki kurierem” – brzmi groźnie? Wcale nie musi!

Autor: Redakcja
Są takie frazy, które w internecie wyglądają jak tytuły thrillerów. „Nadanie paczki kurierem” brzmi jak coś, co może się skończyć klęską – zgubionym pakunkiem, awanturą z kurierem i stresem większym niż przy pierwszym egzaminie na prawo jazdy. I o ile ktoś robi to regularnie, to macha ręką. Ale dla kogoś, kto pierwszy raz w życiu musi wysłać coś kurierem – to prawdziwa wyprawa w nieznane. Czy trzeba iść na pocztę? Czy kurier przyjedzie po paczkę? Co trzeba mieć? Czy wystarczy adres na kartce? Czy mogę to zrobić z domu? Czy trzeba mieć drukarkę? Czy paczka musi wyglądać jak ze sklepu Apple? Spokojnie. Oddychamy. Będzie dobrze.
Pierwsze zderzenie z rzeczywistością – „jak nadać paczkę kurierem?”
Wszystko zaczyna się od niepozornego pytania: jak w ogóle nadać paczkę kurierem? Bo niby każdy zna kurierów, ale mało kto zastanawia się, jak właściwie działa ten cały proces. Do czasu. Do momentu, w którym trzeba odesłać buty, wysłać prezent albo… sprzedać coś na Vinted, OLX albo Allegro Lokalnie.
Pierwsza myśl: „Dobra, znajdę jakiegoś kuriera i zadzwonię”. Szybko okazuje się jednak, że nikt już nie nadaje paczek telefonicznie, a cały świat przeszedł na formularze online. No to Google: „nadanie paczki kurierem krok po kroku” – i już jesteś na dobrej drodze.
Etap pierwszy – wybór kuriera (i nie, nie musisz znać ich wszystkich)
Na tym etapie jesteś jak turysta w centrum Warszawy – otacza Cię InPost, DPD, DHL, UPS, FedEx, Orlen Paczka, Pocztex i jeszcze kilku graczy, o których istnieniu nie miałeś pojęcia. Różnice między nimi są niewielkie, ale jednak istotne – zwłaszcza jeśli chodzi o:
- gabaryt paczki,
- sposób odbioru (kurier przyjeżdża czy sam zanoszę do punktu?),
- czas dostawy,
- cenę (no właśnie, od 12 do 30 zł, w zależności od rozmiaru i opcji).
Na szczęście istnieją porównywarki internetowe, w których wypełniasz raz formularz, a system sam podpowiada Ci najtańszą i najszybszą opcję. Tak, nawet bez rejestracji możesz zamówić kuriera i opłacić wszystko online.
Etap drugi – paczka, czyli jak wygląda Twoje dzieło
Teraz najważniejsze – Twoja paczka. To, że kurier przyjedzie, nie znaczy, że zrobi resztę za Ciebie. Paczka musi być zabezpieczona, najlepiej w kartonie, oklejona taśmą, bez wystających elementów i – uwaga – z wypełnieniem w środku, żeby zawartość nie latała jak piłeczka ping-pongowa.
Nie musisz mieć firmowego pudełka z logo. Karton po butach też jest OK, byle był sztywny, czysty i zamknięty. Jeśli wysyłasz coś delikatnego – folia bąbelkowa to Twój najlepszy przyjaciel. Wypełnij nią puste przestrzenie i unikaj luzu. Tak, to brzmi jak coachingowy cytat z Instagrama, ale tutaj chodzi o bezpieczeństwo Twojej przesyłki.
Etap trzeci – etykieta, drukować czy nie?
Zależnie od kuriera, czasem trzeba wydrukować etykietę, czasem nie. InPost czy Orlen Paczka coraz częściej korzystają z kodów QR – wystarczy zeskanować je w punkcie lub paczkomacie. Jeśli jednak wybierzesz DPD lub UPS, drukarka się przyda – etykietę przyklejasz na paczce w widocznym miejscu (na płasko, nie na krawędzi).
Brak drukarki? Sprawdź, czy możesz ją wydrukować w punkcie partnerskim – niektóre sieci oferują druk na miejscu. Albo… poproś sąsiada. Wysyłanie paczki to okazja, by nawiązać relacje międzyludzkie. (Z doświadczenia: sąsiad, który ma drukarkę, to skarb.). W niektórych przypadkach istnieje także możliwość wysłania paczki bez etykiety, ale z odręcznie napisanym numerem nadania – np. w InPost.
Etap czwarty – odbiór paczki – gdzie, kiedy, jak?
Jeśli wybrałeś opcję z odbiorem, kurier przyjedzie pod wskazany adres – do domu lub firmy. Ważne, żebyś był wtedy na miejscu (lub ktoś inny), a paczka była gotowa. Kurier nie czeka, nie pakuje, nie wnosi – on odbiera to, co mu dasz. Czasami nawet bez słowa, z miną mówiącą: „pięćdziesiąta dziś”.
Jeśli wybrałeś opcję nadaj w punkcie – zanosimy paczkę do punktu odbioru, paczkomatu lub sklepu Żabka czy Lewiatan. Tam podajesz kod lub skanujesz QR. I… gotowe.
Etap piąty – śledzenie paczki, czyli sport narodowy
Od tej pory możesz śledzić przesyłkę online – każdy kurier oferuje numer trackingowy. Działa to lepiej niż większość aplikacji bankowych. Zmieniasz się w detektywa, który co godzinę sprawdza status paczki: „przyjęto do nadania”, „przesyłka w trasie”, „przygotowana do doręczenia”.
To część rytuału, a nie objaw nerwicy. Każdy to robi.
A na końcu okazuje się, że… to wcale nie takie trudne
Cała ta historia, która zaczęła się od paniki przy haśle „nadanie paczki kurierem”, kończy się dość banalnie: to naprawdę proste. Potrzebujesz adresu odbiorcy, paczki, 10 minut na stronie kuriera i ewentualnie kawałka taśmy pakowej. Nie trzeba mieć firmy, nie trzeba znać regulaminów Poczty Polskiej, nie trzeba stać w kolejkach.
A gdy już raz to zrobisz – wrócisz. I następnym razem paczkę wyślesz w pięć minut, jednym okiem zerkając na serial. Może nawet zrobisz to z aplikacji mobilnej (do tej pory o tym nie wiedziałem, ale każda większa firma kurierska ma swoją własną apkę do paczek).
Bo, jak się okazuje, nadanie paczki kurierem to nie horror. To codzienność. Tylko trzeba ją dobrze opisać.